|
O nowej edukacji i biznesowym proroctwie
Dziś komentarz - esej niemal apolityczny. Za to z ulubionej przez
autora witryny działki - edukacji. Rzecz będzie o edukacji nowego
rodzaju - o naprawdę nowoczesnej edukacji.
Większość powie - nuda. Wszak szkoła (z męskiej perspektywy patrząc)
jest fajna tylko od strony spotkań kolegów z okazji piwnych wagarów i
erotycznie podbarwionych kontaktów z płcią bardziej sympatyczną...
Dla autora jednak edukacja jest ciekawa z wielu innych powodów, a
dodatkowo jest w tym jeszcze jeden aspekt - biznesowy. I to poważnie
biznesowy.
Więc do rzeczy.
Jakiś czas temu kupiłem książkę amerykańskich autorów pt.
"Rewolucja w uczeniu". Książka jest pisana w stylu silnie
amerykańskim i marketingowym (dla mnie właściwie aż za silnie) -
odnoszę wrażenie, że w tym tekście zatraca się granica między
stwierdzaniem faktu, a reklamą tych stwierdzeń - rzucają się w oczy
hasła pisane wielkimi literami na całej stronie, dominują mocne
oznajmujące zdania i proste recepty. Jak dla mnie - za proste. I chyba
za nachalne.
Z drugiej strony jednak - zdaję sobie sprawę, że taki jest ten
dzisiejszy świat - wymaga prostych zdań, wpadających w ucho sloganów.
Może tak będzie wyglądać mowa następnych pokoleń? Może
przyzwyczaimy się do czatowych skrótowców, wszechobecnych określeń
angielskojęzycznych w stylu "cool, "funny",
"trendy"?... Może?... Myślę, że wszystko ku temu zmierza.
Jednak ja wierzę jednocześnie, że życie wymusi różnorodność.
Wszak nie wszystko da się uprościć i ubrać czaderskie hasła. Wierzę
też, że również w świecie który nadchodzi, pojawią się style
edukacyjne w bardzo różnych wydaniach - reklamowo - hasłowym, czyli
uproszczonym - dla niezbyt zaawansowanego odbiorcy. Ale będzie także
styl wyważony, spokojny, gdzie każde słowo znaczy - to co znaczy,
czyli bez konieczności dowiązywania mu emocjonalnego ciężarka, czy
balonika z helem. Bo upraszczanie spraw, umieszczanie ich w silnie
emocjonalnym otoczeniu bardzo często zakłamuje istotę, bo pewnych
rzeczy zwyczajnie nie da się przekazać "cool", bo są pewne
prawdy i mechanizmy, które muszą być przepracowane - żmudnie, ciężko,
z bólem głowy i karku. Ale pewnie też dlatego zawsze będzie elita
tych którzy więcej rozumieją, którzy widzą dziesięć poziomów
emocji, tam gdzie większość dostrzega zaledwie trzy.
I będzie też nowa edukacja z prawdziwego zdarzenia. O dwa poziomy
lepsza. Skuteczniejsza. To nie takie trudne. Gdy patrzę na możliwości
jakie wykorzystują dzisiejsze podręczniki, czy metody dydaktyczne, to
żal człowieka ściska... Widać całe wielkie obszary
niewykorzystanych możliwości. A przecież... wystarczy sięgnąć ręką.
W dobie komputerów i Internetu można nauczyć ludzi tego samego 2 - 3
razy szybciej. I lepiej. Państwa i organizacje, które to zrozumieją i
wprowadzą w życie wynikające stąd wnioski, będą miały ogromną
przewagę nad resztą świata.
Bo przyjrzyjmy się co tak naprawdę limituje lepszą jakość życia
i pracy - technologia? - ona sama to może połowa. A prędzej jedna
trzecia. W końcu z możliwości edytora Word przeciętny użytkownik
stosuje 5%, większość osób nie ma zielonego pojęcia co tak naprawdę
potrafi ich telefon komórkowy. A przecież tym co naprawdę ważne w
pracy biznesmena, czy fachowca z prawdziwego zdarzenie, to dostęp do rzetelnej
informacji, a do tego podanej w sposób maksymalnie przystępny.
Dla tych specjalistów, których godzina pracy kosztuje dziesiątki
dolarów, nie liczy się cena za informację (oczywiście mówimy o ogólnie
"rozsądnych" cenach), tylko czas w jakim ta informacja będzie
mogła "zapracować" i na ile będzie można na niej polegać.
Dlatego prorokuję (to jest dopiero to główne proroctwo na
dzisiaj):
Firmą nowych czasów, firmą nowego świata będzie...
WYSZUKIWARKA INTERNETOWA GOOGLE!!!
Nie tam żaden Microsoft, nie ten czy wielki "teleokom".
Już dziś, jak się czegoś nie wie, to się idzie poguglować, A
nadejdą czasy, gdy guglować będziemy po wszystko - gdzie kupić bułki,
w jakim mieście urodził się Napoleon i czy warto inwestować w
obligacje rządu Rodezji. Google zaś przestanie po prostu wyrzucać nam
nawał stron witryn internetowych o bardzo zróżnicowanej użyteczności,
lecz opracuje dla nas metody odpowiedzi na pytania. Po prostu - będzie
prawie tak jak z odpowiedzą fachowca. Choć może odpowiedzi na pewne
szczególne pytania będą, albo płatne, albo limitowane dla wybrańców.
Z resztą Google już został wybrany firmą roku. Tyle że mało kto
wie, że tak naprawdę jest to firma stulecia...
A wracając na koniec do zacytowanej wcześniej książki. Mimo
swojej przerysowanej maniery wypowiedzi, nie była ona głupia - też
wieszczy to samo co ja w tym eseju - początek nowej ery - ery wiedzy i
edukacji.
Dodane do serwisu 29 marca 2004
|