Strona główna | Filozofia | Liryka | komentarze różne | Galeria | Informatyka | | O Fizykon.orgu
Dział komentarzy i recenzji Słowa kluczowe - Wiesław Babik Filozofia (w) fizyce - Jarosław Kukowski Komentarze o szkole i edukacji Komentarze związane z etyką i psychylogią
Filozofia
Blogi różne Dlaczego wolne oprogramowanie... |
Opowieści - przypowieściOpowieści i przypowieści są zakamuflowanym (mniej lub bardziej) obrazem tego co mi w życiu doskwiera, ale z różnych powodów nie mogę ludziom o tym powiedzieć wprost. A takie przypowiastki pozwalają przedstawić istotę sprawy bez uruchamiania emocji, które wiążą się z konkretnym problemem życia. Spis treści opowiastek filozofującychOpowieść o młodzieńcu
Opowieść o młodzieńcuByło sobie młody młodzieniec, który ożenił się z piękną dziewczyną. Dziewczyną nie tylko piękną, ale i dobrą i mądrą i w ogóle - ideał cnót. Młodzieniec był wniebowzięty, cieszył się z tego małżeństwa całym swoim jestestwem. Cieszyła się też rodzina jego i jego żony. Przychodzili krewni, dziadkowie, ciotki i wujkowie i mówili: - jakże wspaniałą dziewczynę wyswatała ci
Rodzina. Młodzieniec na początku znosił to dobrze, ale później
zaczął się denerwować i mówić: Aż ostatecznie kiedyś rodzina
znalazła dom młodzieńca pusty - nie było tam ani jego, ani jego żony.
Została tylko kartka: Opowiastka o obrazachW pewnej galerii zorganizowano wystawę pięknych i wartościowych obrazów. Dyrektor galerii nakazał swojemu pracownikowi jak najlepiej wyeksponować dzieła. A szczególnie jeden obraz był wspaniały - doskonały w proporcjach, pięknie namalowany, bardzo wartościowy. Ten obraz - pomyślał sobie pracownik - muszę wyeksponować w sposób szczególny. Na ścianie, na której miało wisieć wspaniałe dzieło namalował wielkie słońce nad nim i złote promienie wokoło. Gdy powiesił obraz wyglądał on jakby w wielobarwnej koronie. Gdy dyrektor galerii zobaczył
dzieło swojego pracownika, bardzo się zdenerwował i powiedział: Kiedyś wymyśliłem sobie potwora z morza.Jest to ostatni z tego gatunku potworów na świecie, jest największy ze wszystkich istot, żyje już w samotności 1200 lat i wie, że będzie tak żył jeszcze długo. Teraz znalazł sobie pustą plażę na jednej z wysepek Oceanii, wyszedł na nią i płacze. Potwór płacze nie tylko z powodu samotności. A właściwie chodzi tu raczej o to, że samotność - tak jak rozumieją ją ludzie - jest tylko jedną ze stron podstawowego problemu jego życia. Tym problemem jest uwięzienie w świecie braku złudzeń. Ludzie tworzą sobie złudzenia - że są bardziej mądrzy, albo ważni, albo potrzebni, że muszą coś udowodnić, lub zrobić niezwykłego - i to daje im siłę do życia. Gdyby nie mieli tych złudzeń, ich życie straciłoby sens. Potwór nie ma co udowadniać (bo przed kim?), czuje, że jego pomoc być może i wyniosłaby kogoś nad innych, jednak takie wyniesienie najczęściej i tak kończy się demoralizacją tego - któremu lepiej się powiodło. Ludzie myślą, że samotność polega na braku bliskiej osoby. Ale tak nie jest. Samotność w większym stopniu polega na świadomości, że nie ma możliwości dzielenia się życiem z kimś innym. Można być samotnym w tłumie, w rodzinie, wśród przyjaciół. Samotnym stanie się też każdy, kto wyrośnie ponad przestrzeń banału życiowego. Bo łatwo jest stworzyć sobie iluzję dzielenia się myślami, jeśli tych myśli produkujemy niewiele, a do tego nie potrafimy odróżnić znaczenia naszych myśli od cudzych. Wtedy wystarczą proste gesty, oklepane zwroty i deklaracje "bycia razem". Wystarczą... dopóki nie spytamy się o ich rzeczywisty sens, o istotę. Może więc lepiej nie myśleć za wiele, nie zadawać zbyt dogłębnych pytań? Ale z drugiej strony, czy człowiekowi który czuje obok siebie wielki, wspaniały świat wzniosłych idei i prawdziwie głębokich uczuć można wytłumaczyć, aby poprzestał na banale i okłamywaniu się w imię wygody psychicznej? Czy w ogóle można wyłupić sobie ów wzrok spoglądania poza przeciętność? Chyba jednak jest tak, że kto raz ujrzał ten wspaniały świat i tak o nim nie zapomni. Jedyne co można by zrobić, to może zoperować mózg albo zabić zabić takiego człowieka. Dlatego ten potwór jest samotny na zawsze. Nie znajdzie nikogo, kto go zrozumie, kto zada mu sensowne pytanie, sprzeciwi się inaczej niż mocą ignorancji lub przekory. Nie ma nadziei dla potwora z mojego obrazka.
Bajka z morałemByło sobie królestwo. I był w nim król. Król był
dobry; nie pozwalał na samowolę urzędników, rozumnie układał
prawa, słuchał się rozsądnych doradców - słowem dbał o państwo i
poddanych. I miał król córkę - królewnę piękną jak marzenie. Była
ona tak pełna uroku, że gdy przechodziła, wiatr szumiał pieśń na
jej cześć, ptaki zaczynały piękniej śpiewać, a promienie Słońca
stawały się mniej palące. A była też królewna bardzo dobra -
zawsze znalazła grosz dla biedaka, okruszek dla gołąbka i współczucie
dla cierpiącego. To koniec bajki. Morał, który miał wynikać z tej bajki jest związany z pytaniem: czy jest sens zawsze bronić się przed
nieprawdziwymi zarzutami? Choć jeszcze lepiej światło
na morał rzuci chyba geneza powstania tej bajki - otóż wzięła się
ona jako efekt obserwowania dyskusji sejmowych w stylu "co by tu
niesłusznego zakazać, a słusznego wzmocnić". I wiąże się z
moją wiarą w to, że to co naprawdę dobre i piękne, nie potrzebuje
żadnego poparcia ze strony instytucji, a poparcie takie zazwyczaj więcej
zaszkodzi niż pomoże.
|