Strona główna | Filozofia | Liryka | komentarze różne | Galeria | Informatyka | | O Fizykon.orgu |
|||||||||||||||||||||||||||
Dział komentarzy i recenzji Słowa kluczowe - Wiesław Babik Filozofia (w) fizyce - Jarosław Kukowski Komentarze o szkole i edukacji Komentarze związane z etyką i psychylogią
Filozofia
Blogi różne Dlaczego wolne oprogramowanie... |
Rabin i koza, czyli UAC który nie służy do niczegoJest taki stary dowcip o Żydzie, mądrym rabinie i kozie. Z grubsza jest to mniej więcej tak: Przychodzi biedny Żyd do rabina i prosi o radę: Owa mądrość rabina bardzo mi się kojarzy z polityką bezpieczeństwa zaimplementowaną przez Microsoft w systemie Windows Vista. Ową kozą jest, w moim przekonaniu, sławetny system kontroli konta użytkownika, czyli UAC. Dlaczego właśnie on?... Może najpierw o szczytnych założeniach. Microsoft postanowił dać użytkownikowi kontrolę nad instalowanymi w systemie programami, tak aby nie zagnieżdżały się tam niepostrzeżenie. W związku z tym za każdym razem, gdy coś ma się zainstalować, system wygasza ekran i na pierwszy plan wyłania się okienko "Kontrola konta użytkownika", w którym użytkownik może podjąć decyzję, czy dany proces ma się zainstalować, czy nie. Jeśli byłby to jakiś podejrzany proces - wirus, trojan, albo coś podobnego, to zawsze można odmówić instalacji i system Windows będzie bezpieczniejszy. Tyle deklarowany cel. A jak UAC działa w rzeczywistości?Jestem (nie)szczęśliwym posiadaczem systemu Windows Vista i wspomnianego "zabezpieczenia" UAC. Oto typowy komunikat, jaki pojawia mi się przy modyfikowaniu menu start: "Kontrola konta użytkownika" Jest jeszcze przycisk "Szczegóły", po kliknięciu którego użytkownik może sobie zobaczyć jakiś tajemniczy kod w "heksach", przypominający klucz z rejestru systemowego. Kod, który użytkownikowi niczego nie mówi, ani o uruchamianym procesie, ani o docelowej lokalizacji efektu tego procesu. Nie ma możliwości podejrzenia rejestru w tym momencie (aby zorientować się np. czego dotyczy ów proces), nie ma możliwości dowiedzenia się niczego więcej. Wiemy tylko tyle, że jakiś (!) proces o bliżej nie sprecyzowanym kryptonie chce coś (!) zrobić w systemie Windows. To "weź" teraz użytkowniku i decyduj: chcesz, czy nie chcesz, żeby to zrobił?... A jeżeli to jest trojan, to jak to mam poznać po owym kryptonimie?...
Ale pytać można sobie do woli. Jedyną sytuacją, gdy dzięki UAC, mógłbym sensownie podejrzewać atak na mój komputer to sytuacja, gdy od dawna nie robię nic na komputerze (np. oglądam film), a tu nagle pojawia mi się okno z nowym procesem. To faktycznie - niby dlaczego - ni stąd, ni zowąd -jakaś instalacja. Ale nawet wtedy nie byłbym pewien, czy to nie jeden z tych licznych procesów systemowych, które - bez mojej wiedzy i zgody, co chwila aktualizują coś w sobie wybranym momencie (dla użytkowników innych systemów operacyjnych: Vista, nie informując swojego właściciela, i tak co chwila coś tam grzebie po dyskach, bądź uruchamia masę tajemniczych procesów). Efekt jest więc taki, że przychodzi nam ZA KAŻDYM RAZEM zgadzać się na
monity UAC. Wszak pojawiają się one najczęściej wtedy gdy coś robimy,
uruchamiamy jakieś programy, coś zmieniamy. Podstawienie tutaj jakiegoś
wrednego procesu jest naturalne (tym bardziej, ze zapewne wskoczy on nam z
przeglądarki internetowej, albo programu, który chcemy sobie wypróbować po
ściągnięciu z sieci), ale i tak go nie rozpoznamy, więc nie ma się co
przejmować. Po co więc UAC w ogóle został umieszczony w systemie?To jest trudno powiedzieć. Ja mam tu swoja teorię, że powodem jest tu w
100% polityka firmy Microsoft. - Trzy rzeczy:
Pora na wnioskiJa na szczęście wynalazłem w końcu w sieci sposób na całkowite wyłączenie UAC. Skoro i tak nie zabezpiecza, to niech wnerwia innych, nie mnie. Jedyny problem, to pojawiające się w dymkach (na szczęście, bo nie wymagające klikania) komunikaty o konieczności "naprawienia problemu" z zabezpieczeniami. Cóż, trudno, jakoś przeżyję owo "zagrożenie" związane z brakiem UAC. Inny wniosek nie jest już tak optymistyczny. To, że Windows bez żenady tworzy "zabezpieczenie" w rodzaju UAC, a głosy protestu są nieliczne, świadczy o tym, że użytkownikom da się wcisnąć bardzo wiele. Oni i tak uwierzą, że to jest niezbędne i słuszne. Tak więc pewnie należy spodziewać się kolejnych podobnych inicjatyw tej firmy - fikcyjnych "rozwiązań problemów" - czy to bezpieczeństwa, czy to czegokolwiek innego będącego pretekstem do wszelkich, niezgodnych z interesem użytkownika, działań systemu operacyjnego. Ja - w dużym stopniu właśnie z powodu owego UAC - wreszcie postawiłem sobie wreszcie na drugiej partycji Linuxa na stałe. Uruchamia mi się jako system domyślny. A choć jeszcze, z przyzwyczajenia, wygodniej mi działać z Windows, to odpalam Pingwinka regularnie, programowo uczę się go, docieram w pracy. Wiem, że zmiana przyzwyczajeń musi kosztować jakiś wysiłek, ale warto go podjąć. Z resztą przyznam, że to oswajanie pingwina niesie niemało satysfakcji. Linuks umie obsłużyć moją starą kartę telewizyjną, a Vista nie; kodeki quick time do filmów HD, które pod Windows oferuje firma Apple, odtwarzają tylko część klatek z filmu; pingwinek zaś widzi wszystkie klatki plików mov. Jest jeszcze sporo innych przewag Linuksa nad Windows - instalacja systemu wcale nie była trudna, a instalator programów Ubuntu sprzężony z witryna internetową to prawdziwa składnica prawdziwych cudeniek softwaru. Właściwie to niemal wszystko co normalnie robimy w Windows, da się zrobić w Linuksie, choć niekiedy w inny sposób. Są i podobieństwa - podobnie działa przeglądanie sieci w Firefoksie, poczta elektroniczna funkcjonuje bardzo sprawnie, pakiet Open Office zapewnia zgodność z dokumentami MS Office. Są dostępne edytory dźwięku, grafiki, filmów. Jednym słowem, Linuks jest już naprawdę dojrzałym i dość wygodnym w użytkowaniu wygodnym systemem. Tymczasem, sądząc po łatwości z jaką firma Microsoft aplikuje użytkownikom
absurdalne ograniczenia, nie zdziwiłbym się, gdyby pewnego pięknego dnia
Vista zakomunikowała mi coś w stylu: "W twoim systemie wykryto
nieznany problem. System Windows zostanie uruchomiony wyłącznie w wyłącznej
trybie dostępności zdalnej dla operatorów Microsoft. Nie odłączaj komputera
od sieci i czekaj na komunikaty systemu Windows Za utrudnienia
przepraszamy."
Cóż - dla mnie system UAC w aktualnej postaci, to drwina z inteligencji użytkownika,
to pokazywanie mu coś w stylu: jesteś durniem, bo podejmując "decyzję"
w oparciu o niejasne komunikaty dałeś sobie wmówić, że to służy
"bezpieczeństwu". Nie mam racji?
MIchał Dyszyński Warszawa 4 lutego 2008 Aktualizacja 21.08.2011 W systemie Windows 7 UAC na szczęście został zmodernizowany. Na tyle, że chyba można go stosować. Teraz wyświetlane są znacznie bardziej szczegółowe informacje o wywoływanym programie, a sam UAC nie aktywuje się tak często, w błahych sytuacjach. Czyli jednak da się. Szkoda tylko, że trzeba wydawać pieniądze na nowy system operacyjny.
|