Publicystyka Fizykon.org |
|
Komentarze, felietony - archiwum |
|
Dział komentarzy i recenzji Słowa kluczowe - Wiesław Babik Filozofia (w) fizyce - Jarosław Kukowski Komentarze o szkole i edukacji Komentarze związane z etyką i psychylogią
Filozofia
Blogi różne Dlaczego wolne oprogramowanie... Komentarze związane z etyką i psychologią Komentarze o szkole i edukacji
|
Jak sprzedawać Windowsy, czyli co dalej z modelem biznesowym Microsoftu?Po kilku latach od pisania poprzedniego artykułu (patrz poniżej Stary komentarz) sytuacja znacząco się zmieniła. Vista już stała się systemem starym, odchodzącym, nawet jej następca Windows 7 za kilka miesięcy (piszę te słowa w sierpniu 2012) zostanie zastąpiony przez Windows 8. Czy nowemu systemowi się powiedzie?... - To trudne pytanie. Liczba zmian jest ogromna, a ludzie zmian nie lubią, albo przynajmniej część ludzi owych zmian nie lubi. Do tego dochodzi kwestia wydatków na sprzęt i oprogramowanie. Zobaczymy co będzie. Na razie tylko stary mój komentarz (dopisek z 11 sierpnia 2012).
Stary komentarz do sprzedaży systemu Windows VistaOstatnio zebrało mi się na pisanie na temat meandrów biznesu Billa Gatesa, czyli o ciekawej polityki sprzedaży systemu operacyjnego Windows. Zainspirował mnie do niego artykuł z PCLab, informujący o rezygnacji z części zabezpieczeń Visty. Wstęp, czyli truizm plus jeden fakt prasowyProducenci chcą zarobić jak najwięcej - to chyba jeden z
największych banałów - truizmów. W przypadku Microsoftu - firmy
zarabiającej na programowaniu najwięcej na świecie - prawda ta jest
szczególnie aktualna. Logiczne wydaje się więc, że firma ta powinna
wszelkimi możliwymi sposobami zwalczać piractwo własnych produktów -
a w szczególności sztandarowego, czyli systemu operacyjnego Windows. Czyżby programiści Microsoftu nie potrafili skutecznie poprawić błędu w mechanizmach antypirackich?- Przyznam, że choć programistom tej firmy zdarzają się wpadki,
to raczej nie podejrzewam ich indolencję akurat w dziedzinie kluczowej
- zarabianie pieniędzy i ochrona przed stratą tych ostatnich. A może jakąś inna przyczyna?...Według mnie prawdziwa główna przyczyna modyfikacji polityki antypirackiej Microsoftu jest inna. Wiąże się ona częściowo z odwiecznym dylematem handlowca: podwyższyć, czy obniżyć cenę towaru, aby więcej zarobić? oraz ze skomplikowanymi zależnościami pomiędzy rozpowszechnieniem, a poziomem sprzedaży systemu operacyjnego. W przypadku sprzedaży oprogramowania mamy do czynienia z sytuacją modelową, idealną do badań i rozważań. Bo jest to taka szczególna dziedzina, przy której koszt wyprodukowania kolejnej kopii produktu jest właściwie nieistotny w stosunku do ceny. Firma tworząca oprogramowanie zapłacić musi właściwie tylko za przysłowiową "pierwszą wyprodukowaną kopię Windowsów". Wszystkie następne kopie są w przybliżeniu warte tyle ile czysta płyta CD - czyli kilkadziesiąt groszy. Inaczej mówiąc, wydatki Microsoftu związane z Vistą (zupełnie
inaczej, niż np. w przypadku produkcji pieczywa, butów, czy spadochronów)
będą zbliżone, jeśli system sprzeda się w ilości 100, 100 tysięcy,
czy 100 milionów egzemplarzy. Te wydatki to przede wszystkim,
opracowanie systemu, marketing i wszystko co jest związane ze wsparciem
technicznym. I prawie nie zależą one od ilości sprzedanych kopii. Płyta
CD z systemem Vista kosztuje w produkcji góra kilkadziesiąt centów
(razem z pudełkiem i hologramem), a jest sprzedawana za setki dolarów.
Dodatkowo - przecież ta sama płyta z Vistą może być
"warta" różne sumy pieniędzy w zależności wyłącznie od
typu licencji przypisanej użytkownikowi. Wynika to z faktu, że
wszystkie wersje systemu Vista (Basic, Premium, Ultimate) są
umieszczone na tym samym krążku. Najlepiej (dla Microsoftu) byłoby mieć możliwość sprzedawania kopii Windows "każdemu wedle jego możliwości" (to taka parafraza starego hasła, które w czasach realnego socjalizmu miało charakteryzować dążenia owego "jedynie słusznego ustroju" do zaspakajania ludzkich potrzeb) - czyli od milionera wziąć za kopię drogo, a od biedaka - tyle ile tylko się da, ale znacznie taniej. To jednak nie przejdzie, bo trudno jest sobie wyobrazić sytuację, gdy na półkach sklepowych będą towary z cenami różnymi dla bogatych i biednych. Tak więc firmy muszą pogodzić się z tym, ze cena jest wspólna dla wszystkich (no prawie, bo można różnicować ceny produktów dla firm i użytkowników indywidualnych, a także stosować różne ceny w różnych krajach). Okazuje się jednak, że sprawa jest nieco bardziej skomplikowana i zarobek na sprzedaży licencji systemu, to nie koniec zysków i strat związanych z tym biznesem... Piractwo - strata, ale z drugiej strony niefinansowy zysk MicrosoftuW przypadku systemu operacyjnego wyjątkowo istotny jest jednak jeszcze jeden czynnik - rozpowszechnienie wśród użytkowników. To wielka siła Microsoftu - do dzisiaj jego potęga rynkowa związana jest z faktem, że większość oprogramowania produkowana jest na system Windows. Dzięki tej popularności mamy gry, programy użytkowe, biurowe są tworzone właśnie na ten system operacyjny; mamy też fachowców już wykształconych w jego obsłudze. I inny, nawet absolutnie najlepszy OS (czy bardzo dobry w rodzaju Uniksów, czy Linuxa), nie sprzeda się w znaczącej liczbie egzemplarzy, jeśli warunek odpowiedniego rozpowszechnienia platformy systemowej nie będzie spełniony. W końcu system operacyjny instaluje się po to, aby stanowił on bazę do uruchamiania programów, a z kolei producenci oprogramowania na całym tworzą swoje dzieła przede wszystkim na taki system, który jest odpowiednio popularny. Kółko się zamyka... Tymczasem ponad rok sprzedaży Visty pokazał, że pod względem udziału w rynku system ten nie jest w zbyt dobrej sytuacji. Jak podaje sam Microsoft (patrz informacja z magazynu Chip) najnowszy system rodem z Redmond zawojował znacznie mniejszy segment rynku, niż jego poprzednik - Windows XP w podobnym czasie od premiery. Dlatego na większości komputerów XP wciąż króluje. Na którym wszystko dobrze działa, nie ma problemów ze sterownikami, koniecznością zmiany przyzwyczajeń, przenoszenia starych programów na nową platformę. Po co więc zmieniać to, co teraz funkcjonuje bez większych zastrzeżeń?... I chyba Microsoft wyraźnie poczuł, że coraz trudniej mu promować Vistę i jednocześnie coraz trudniej przekonać innych producentów oprogramowania, że warto inwestować w nowsze wersje programów, tak aby przystosować je do nowego systemu. Poza tym zachodzą inne negatywne efekty - m.in. wielu użytkowników, którzy skusili się na Vistę zmuszonych było wrócić do starego dobrego XP - bo albo jakiś ważny program nie chciał działać w nowych warunkach, albo nie było sterownika do używanej drukarki, czy innego starszego sprzętu peryferyjnego. Z kolei producenci sprzętu też nie spieszą się z produkcją nowych sterowników - w końcu po co wydawać pieniądze na pracę programistów, jeśli w efekcie nowy produkt będzie obsługiwany przez system z niewielkim udziałem w rynku? Osobną kwestią jest fakt ogromnych wymogów sprzętowych Visty - taki system nie da się zainstalować na starym komputerze. A takich w firmach i u użytkowników domowych jest niemało. Tymczasem ostatnio rośnie moda na tanie i małe komputerki, które co prawda nie oszałamiają wydajnością obliczeniową, ale świetnie się sprawdzają w większości zastosowań. Podsumowując pytanie o przyczynę zmian polityki antypirackiejWg mnie prawdziwa główna przyczyna zmiany polityki antypirackiej Microsoftu jest inna od podawanej przez dział marketingu tej firmy - po prostu analitycy finansowi stwierdzili, że czas skokowo zwiększyć popularność Visty. Tylko wtedy odpowiednio szybko pokona ona wcześniejszy produkt MS - Windows XP. A najłatwiej i najtaniej jest zwiększyć tę popularność za pomocą użytkowników i tak mało zyskownych - tych, którzy nie kupili do tej pory legalnego systemu. I jeśli zainstalują kopie pirackie, to choć MS nie zarobi, to z drugiej strony będzie mógł się pochwalić, że migracja na nowy OS już się dokonała i kto jeszcze nie ma Visty, ten jest technologicznie zapóźniony. A co z piratami? Pytanie zasadnicze: czy Microsoftowi uda się wypromować Vistę?Oczywiście w sensownym czasie. Bo nie chodzi o zrealizowanie
migracji przez następne 15 lat. Microsoft planował, że po 4-5 latach
znowu wymusi na całym świecie przesiadkę z Visty na kolejny
"jeszcze nowszy i jeszcze lepszy" system własnej produkcji. I
że znowu na tym zarobi. I co wtedy powie Microsoft swoim klientom, którzy kilka miesięcy
temu dali się namówić na zakup "najlepszego systemu" -
Visty?... Że oto właśnie wszedł do sprzedaży kolejny
"najlepszy" system następca?... I że zostaliśmy jako
klienci wystrychnięci na dudków? Poza tym na niekorzyść planów MS działa sporo czynników - Vista nie ma zbyt dobrej prasy ze względu na duże wymagania sprzętowe i mało naprawdę istotnych korzyści w codziennej pracy. Obiecywana poprawa bezpieczeństwa w tym systemie została niestety okupiona utrudnieniami i ograniczeniami dla użytkowników. Interfejs Aero jest może i fajny na początku, a po pewnych czasie i tak się nudzi, bo w sumie korzyść z niego niewielka. Do tego dochodzą problemy ze sterownikami do starszego sprzętu i niekompatybilność wielu programów. Co prawda Microsoft sporo działa w celu poprawy tej sytuacji, ale wszystko idzie powoli, z oporami. A może jednak koniec pewnego modelu biznesowego?Moim zdaniem kłopoty z wprowadzeniem na rynek Visty mogą zakończyć się ostatecznie zmianą całego modelu biznesowego sprzedaży stosowanego przez Microsoft. Do tej pory opierał on swoją strategię na mechanizmie "spalonej ziemi" - tzn. po wyprodukowaniu nowej wersji oprogramowania definitywnie kończył sprzedaż wersji starej. Ten model ma swój sens dla firmy - producenta oprogramowania, bo wymuszał od użytkowników stałe opłaty na rzecz producenta systemu. Ale klienci też nie są głupi i nie zamierzają wydawać pieniędzy bez sensu. Wiedzą, że uprgrade jest dobry wtedy, gdy zmiany w kolejnych wersjach są znaczące, gdy istnieje dodatkowy silny bodziec do aktualizacji. Jednak dzisiaj zarówno nowsze wersje Windows, jak i pakiet biurowy Office wnoszą niewiele usprawnień. Office 2007 nie daje już znaczącej przewagi nad starymi Office-m 2000, czy nawet 97. Za to wymaga silniejszego sprzętu. Podobnie inne programy tej i innych firm. Nie ma więc mocnej motywacji, żeby te nowości instalować, a w szczególności żeby za nie płacić. Bo przecież niesie to ze sobą dodatkowo konieczność zmiany przyzwyczajeń w obsłudze; w firmach wydatki na szkolenia pracowników. Po co nam te wszystkie kłopoty? Łatwiej i taniej jest zostać przy starych programach. Nie zdziwiłbym się więc, gdyby np. po jakimś czasie zastoju w sprzedaży Microsoft zaczął bardzo okrojoną wersję Visty oferować... darmo. Albo przynajmniej mocno obniżył cenę. Jest w tym sens o tyle, że część użytkowników po przyzwyczajeniu się do nowego OS-a, może dokupiłaby brakujące opcje. A do tego czasu system Vista już energiczniej przebijałby się na rynku kusząc niezdecydowanych dużą ilością działających instalacji. Przy okazji konkurowałby z Linuksem w segmencie oprogramowania darmowego lub taniego. Początki zmian w modelach biznesowych branży IT widać w innej jej działce - gier. Oto Blizzard uporał się częściowo z problemem piractwa w ten sposób, że jego słynny World of Warcraft i tak działa wyłącznie w sieci. Użytkownik płaci abonament, a sam zakup kopii programu na CD jest tylko częścią (mniejszą) zarobku firmy. Piratować tu nie ma jak, bo kto nie zapłaci, ten nie będzie miał konta na serwerze producenta gry. Ten przykład jest wyraźną wskazówką jak inaczej, niż sprzedając tylko pudełka z płytami CD, można zarabiać na oprogramowaniu. Innym zagrożeniem dla starego modelu biznesowego, w którym
wszystkie siły Microsoftu były skupione na jednym (aktualnym) systemie
operacyjnym jest i to, że świat od jakiegoś czasu wykorzystuje coraz
śmielej różne alternatywne platformy systemowe - obok Unixów,
Linuksa, czy FreeBSD mamy przecież działający na setkach milionów
telefonów komórkowych system Symbian. Na jeszcze innych urządzeniach
działają też różne dedykowanych systemów (np. wykorzystujących język
Java). Jeśli dodać do tego liczne stare wersje samych Windows-ów, to
widać, że bałagan jest nieunikniony. A z każdym nowym systemem
operacyjnym jeszcze się on się powiększa. A przecież przy tej okazji
naturalnym staje się fakt, że skoro już można (i trzeba) wybierać
między systemami, których na rynku jest tak dużo, to niekoniecznie
trzeba zainstalować tej jeden "słuszny". Kolejną potężną pigułą do przełknięcia dla koncernu z Redmond może być wg mnie rosnąca popularność naprawdę tanich komputerków - typu OLPC, czy chociażby EEE PC (patrz chociażby artykuł Eee_PC_popularniejsze_niz_przypuszczano). Tutaj drogi system operacyjny (a Windows przecież tani nie jest) w ogóle nie ma racji bytu, bo po pierwsze stanowiłby on zbyt duży procent ceny końcowej produktu, a poza tym do dedykowanych tu zadań świetnie sprawdza się tu darmowy Linux. Tak więc Microsoft, jeśli nie chce się dać wyrugować z tego rynku, to i tak będzie musiał zejść z ceny swojego produktu. Idzie nowe...Ja mam nadzieję, że powoli czas drogich, wymienianych na siłę, globalnie co parę lat, systemów operacyjnych będzie się kończył. Po prostu wymaga on zbyt wiele wysiłku od wszystkich - od producenta systemu począwszy, poprzez niezależnych twórców oprogramowania i sprzętu, a na użytkownikach końcowych skończywszy. I widać, że również biznesowo jest on coraz mniej opłacalny, jako że wymuszanie przez Microsoft zmian platformy systemowej na całym świecie będzie coraz trudniejsze i coraz bardziej kosztowne. Coraz większy "ciągnie się ogon" starych systemów operacyjnych zainstalowanych na starszych komputerach. Być może nie pozwolają one na uruchomianie najnowszych gier, czy filmów HD, to jednak świetnie sprawdzają się w pracy biurowej, czy innych rutynowych zadaniach. I nikt nie będzie płacił dodatkowo za nowszy system operacyjny na nic zainstalowany - bo często ani nie da się on na nich uruchomić, ani też nie ma takiej potrzeby, bo stary sprawdza się w w 100%. Microsoft do tej pory sobie ten "ogon" starszych komputerów zwyczajowo odpuszczał, bo nie wiedział jak na nim zarobić. Ale jak ogon będzie długi jak z Redmond do Pekinu? To też go zlekceważy?... Mam nadzieję, ze nie. Wiele wskazuje na to, że firma ta będzie musiała zacząć zarabiać z nieco większą finezją, niż do tej pory. Inaczej zacznie liczyć coraz większe straty. Bo takie heroiczne pchanie polityki sprzedaży wbrew tendencjom rynku nie może się opłacić na dłuższą metę. Jeśli Microsoft zmieni podejście i w sprytny sposób dokona zmiany polityki licencyjnej i marketingowej, to skorzystają na tym wszyscy on sam i użytkownicy. Z resztą, faktycznie chyba już tak nawet próbuje to robić - w końcu ceny innego produktu Microsoftu - MS Office'a zostały obniżone, a pakiet Works doczekał się nawet swojej darmowej wersji. Pojawiły się tanie wersje Windows dla szkół, studentów, nauczycieli. Pytanie dotyczy tylko terminu, w którym zmiany dotkną standardową wersję tego systemu. Michał Dyszyński zmodyfikowano 11 sierpnia 2012 i 21.01.2008 |