Fizykon.org - strona główna   | O witrynie |O autorze witryny | kontakt z autorem |

Publicystyka Fizykon.org

Komentarze, felietony - archiwum
Polityka, obyczaje | Etyka, filozofia | Biznes, prawo | Edukacja | Gospodarka | Media | Inne | Nauka, technika, informatyka

Dział komentarzy i recenzji

Recenzje wydawnicze

Kwantechizm - Andrzej Dragan

Słowa kluczowe - Wiesław Babik

Filozofia (w) fizyce - Jarosław Kukowski

Epistemologia - Jan Woleński

Komentarze o szkole i edukacji

Komentarze związane z etyką i psychylogią

Komentarze polityczne 

Komentarze o mediach  

 

Filozofia
Dłuższe opracowanie

O pojęciu prawdy

Fundamentalizm i libertynizm

Mrzonki ateizmu

Opowiastki filozofujące

Krótkie myśli

Komentarze

O myśleniu twórczym

Liryka
Liryka fizyka

 

Droga życia

Przestrzeń

 

Blogi różne

Dlaczego wolne oprogramowanie...

Komentarze związane z etyką i psychologią

Komentarze o szkole i edukacji

 

Jak sprzedawać Windowsy, czyli co dalej z modelem biznesowym Microsoftu?

Po kilku latach od pisania poprzedniego artykułu (patrz poniżej Stary komentarz) sytuacja znacząco się zmieniła. Vista już stała się systemem starym, odchodzącym, nawet jej następca Windows 7 za kilka miesięcy (piszę te słowa  w sierpniu 2012) zostanie zastąpiony przez Windows 8. Czy nowemu systemowi się powiedzie?...

- To trudne pytanie. Liczba zmian jest ogromna, a ludzie zmian nie lubią, albo przynajmniej część ludzi owych zmian nie lubi. Do tego dochodzi kwestia wydatków na sprzęt i oprogramowanie. Zobaczymy co będzie. Na razie tylko stary mój komentarz (dopisek z 11 sierpnia 2012).

 

 

Stary komentarz do sprzedaży systemu Windows Vista

Ostatnio zebrało mi się na pisanie na temat meandrów biznesu Billa Gatesa, czyli o ciekawej polityki sprzedaży systemu operacyjnego Windows. Zainspirował mnie do niego artykuł z PCLab, informujący o rezygnacji z części zabezpieczeń Visty.

Wstęp, czyli truizm plus jeden fakt prasowy

Producenci chcą zarobić jak najwięcej - to chyba jeden z największych banałów - truizmów. W przypadku Microsoftu - firmy zarabiającej na programowaniu najwięcej na świecie - prawda ta jest szczególnie aktualna. Logiczne wydaje się więc, że firma ta powinna wszelkimi możliwymi sposobami zwalczać piractwo własnych produktów - a w szczególności sztandarowego, czyli systemu operacyjnego Windows. 
Tymczasem, jak podaje artykuł z PCLab, tenże Microsoft łagodzi restrykcje antypirackie swojego systemu Windows Vista. Po zainstalowaniu dodatku udostępnionego przez Microsoft spiratowana Vista nie będzie się już blokowała, a ograniczy swoje restrykcje do wypisywania komunikatu o tym, że wykorzystywanie aktualnie używanego systemu operacyjnego nie jest zgodne z prawem (czy coś podobnego, bo nie wiem jak w rzeczywistości ten komunikat będzie brzmiał). Oficjalne uzasadnienie mówi, że wcześniejsze zabezpieczenie blokujące używanie Visty okazało się zbyt restrykcyjne i blokowało także wiele legalnych instalacji systemu. Tłumaczenie wydaje się logiczne, jednak...
...ja jednak nie do końca mu dowierzam, bo parę rzeczy ewidentnie tu się nie zgadza.

Czyżby programiści Microsoftu nie potrafili skutecznie poprawić błędu w mechanizmach antypirackich?

- Przyznam, że choć programistom tej firmy zdarzają się wpadki, to raczej nie podejrzewam ich indolencję akurat w dziedzinie kluczowej - zarabianie pieniędzy i ochrona przed stratą tych ostatnich. 
Dlatego będę się upierał przy tezie, że jeśli by Microsoftowi opłacało się blokować piracką Vistę, to by ją dalej blokował. Skutecznie. W końcu mechanizm Windows Update działa raczej sprawnie, a poza tym nie słyszałem do tej pory o doniesieniach prasowych na temat masowych problemów z blokadą tego systemu operacyjnego. Owszem, nie śledzę może superdokładnie doniesień na ten temat, ale jednak sprawdzam doniesienia regularni i znając zainteresowaniem podobnymi sprawami dziennikarzy, a szczególnie licznych wrogów firmy Microsoft, bardziej skłaniam się ku tezie, że owe przypadki zbyt liczne nie były. 
A jednak wielki Microsoft postanawia ułatwić życie piratom. Jeśli nie ten motyw, to jaki?...

A może jakąś inna przyczyna?... 

Według mnie prawdziwa główna przyczyna modyfikacji polityki antypirackiej Microsoftu jest inna. Wiąże się ona częściowo z odwiecznym dylematem handlowca: podwyższyć, czy obniżyć cenę towaru, aby więcej zarobić? oraz ze skomplikowanymi zależnościami pomiędzy rozpowszechnieniem, a poziomem sprzedaży systemu operacyjnego. 

W przypadku sprzedaży oprogramowania mamy do czynienia z sytuacją modelową, idealną do badań i rozważań. Bo jest to taka szczególna dziedzina, przy której koszt wyprodukowania kolejnej kopii produktu jest właściwie nieistotny w stosunku do ceny. Firma tworząca oprogramowanie zapłacić musi właściwie tylko za przysłowiową "pierwszą wyprodukowaną kopię Windowsów". Wszystkie następne kopie są w przybliżeniu warte tyle ile czysta płyta CD - czyli kilkadziesiąt groszy.

Inaczej mówiąc, wydatki Microsoftu związane z Vistą (zupełnie inaczej, niż np. w przypadku produkcji pieczywa, butów, czy spadochronów) będą zbliżone, jeśli system sprzeda się w ilości 100, 100 tysięcy, czy 100 milionów egzemplarzy. Te wydatki to przede wszystkim, opracowanie systemu, marketing i wszystko co jest związane ze wsparciem technicznym. I prawie nie zależą one od ilości sprzedanych kopii. Płyta CD z systemem Vista kosztuje w produkcji góra kilkadziesiąt centów (razem z pudełkiem i hologramem), a jest sprzedawana za setki dolarów. Dodatkowo - przecież ta sama płyta z Vistą może być "warta" różne sumy pieniędzy w zależności wyłącznie od typu licencji przypisanej użytkownikowi. Wynika to z faktu, że wszystkie wersje systemu Vista (Basic, Premium, Ultimate) są umieszczone na tym samym krążku.
Tyle o wydatkach, przejdźmy to ciekawszego elementu - przychodów i zysków. W opisanej sytuacji przychód związany ze sprzedanych egzemplarzy Windowsów będzie niemal identyczny przy sprzedaniu 100 egz. za 1 mln. $, 100 tys. egz. za 1 tys. $ i 10 mln egz. za 10$ (jest tu pewne uproszczenie, ale raczej drobne). Oczywiście przy cenie bardzo wysokiej - nikt przy zdrowych zmysłach w ogóle nie kupi systemu Windows i MS nie zarobi nawet dolara. Przy cenie bardzo niskiej, zakładając że każdy komputer potrzebuje tylko jedną kopię systemu operacyjnego, a ilość komputerów na świecie jest ograniczona, Bill Gates nie zarobi tak dużo, jak wtedy gdy sprzeda podobną ilość egzemplarzy drożej. Dlatego gdzieś w środku jest cena, która byłaby dla producenta optymalna - dająca maksymalny zarobek. Cena ta na pewno ograniczy dostęp do produktu najbiedniejszym - ci nie skorzystają z oferty amerykańskiego giganta, ale z drugiej strony wszyscy ci którzy dadzą się skusić na zakup, pozwolą na uzyskanie dobrego zarobku.

Najlepiej (dla Microsoftu) byłoby mieć możliwość sprzedawania kopii Windows "każdemu wedle jego możliwości" (to taka parafraza starego hasła, które w czasach realnego socjalizmu miało charakteryzować dążenia owego "jedynie słusznego ustroju" do zaspakajania ludzkich potrzeb) - czyli od milionera wziąć za kopię drogo, a od biedaka - tyle ile tylko się da, ale znacznie taniej. To jednak nie przejdzie, bo trudno jest sobie wyobrazić sytuację, gdy na półkach sklepowych będą towary z cenami różnymi dla bogatych i biednych. Tak więc firmy muszą pogodzić się z tym, ze cena jest wspólna dla wszystkich (no prawie, bo można różnicować ceny produktów dla firm i użytkowników indywidualnych, a także stosować różne ceny w różnych krajach).

Okazuje się jednak, że sprawa jest nieco bardziej skomplikowana i zarobek na sprzedaży licencji systemu, to nie koniec zysków i strat związanych z tym biznesem...

Piractwo - strata, ale z drugiej strony niefinansowy zysk Microsoftu

W przypadku systemu operacyjnego wyjątkowo istotny jest jednak jeszcze jeden czynnik - rozpowszechnienie wśród użytkowników. To wielka siła Microsoftu - do dzisiaj jego potęga rynkowa związana jest z faktem, że większość oprogramowania produkowana jest na system Windows. Dzięki tej popularności mamy gry, programy użytkowe, biurowe są tworzone właśnie na ten system operacyjny; mamy też fachowców już wykształconych w jego obsłudze. I inny,  nawet absolutnie najlepszy OS (czy bardzo dobry w rodzaju Uniksów, czy Linuxa), nie sprzeda się w znaczącej liczbie egzemplarzy, jeśli warunek odpowiedniego rozpowszechnienia platformy systemowej nie będzie spełniony. W końcu system operacyjny instaluje się po to, aby stanowił on bazę do uruchamiania programów, a z kolei producenci oprogramowania na całym tworzą swoje dzieła przede wszystkim na taki system, który jest odpowiednio popularny. Kółko się zamyka...

Tymczasem ponad rok sprzedaży Visty pokazał, że pod względem udziału w rynku system ten nie jest w zbyt dobrej sytuacji. Jak podaje sam Microsoft (patrz informacja z magazynu Chip) najnowszy system rodem z Redmond zawojował znacznie mniejszy segment rynku, niż jego poprzednik - Windows XP w podobnym czasie od premiery. Dlatego na większości komputerów XP wciąż króluje. Na którym wszystko dobrze działa, nie ma problemów ze sterownikami, koniecznością zmiany przyzwyczajeń, przenoszenia starych programów na nową platformę. Po co więc zmieniać to, co teraz funkcjonuje bez większych zastrzeżeń?... I chyba Microsoft wyraźnie poczuł, że coraz trudniej mu promować Vistę i jednocześnie coraz trudniej przekonać innych producentów oprogramowania, że warto inwestować w nowsze wersje programów, tak aby przystosować je do nowego systemu. 

Poza tym zachodzą inne negatywne efekty - m.in. wielu użytkowników, którzy skusili się na Vistę zmuszonych było wrócić do starego dobrego XP - bo albo jakiś ważny program nie chciał działać w nowych warunkach, albo nie było sterownika do używanej drukarki, czy innego starszego sprzętu peryferyjnego. Z kolei producenci sprzętu też nie spieszą się z produkcją nowych sterowników - w końcu po co wydawać pieniądze na pracę programistów, jeśli w efekcie nowy produkt będzie obsługiwany przez system z niewielkim udziałem w rynku? 

Osobną kwestią jest fakt ogromnych wymogów sprzętowych Visty - taki system nie da się zainstalować na starym komputerze. A takich w firmach i u użytkowników domowych jest niemało. Tymczasem ostatnio rośnie moda na tanie i małe komputerki, które co prawda nie oszałamiają wydajnością obliczeniową, ale świetnie się sprawdzają w większości zastosowań. 

Podsumowując pytanie o przyczynę zmian polityki antypirackiej

Wg mnie prawdziwa główna przyczyna zmiany polityki antypirackiej Microsoftu jest inna od podawanej przez dział marketingu tej firmy - po prostu analitycy finansowi stwierdzili, że czas skokowo zwiększyć popularność Visty. Tylko wtedy odpowiednio szybko pokona ona wcześniejszy produkt MS - Windows XP. A najłatwiej i najtaniej jest zwiększyć tę popularność za pomocą użytkowników i tak mało zyskownych - tych, którzy nie kupili do tej pory legalnego systemu. I jeśli zainstalują kopie pirackie, to choć MS nie zarobi, to z drugiej strony będzie mógł się pochwalić, że migracja na nowy OS już się dokonała i kto jeszcze nie ma Visty, ten jest technologicznie zapóźniony. 

A co z piratami?
...część z nich pewnie i tak nie kupiłaby Visty (bo są zbyt biedni, albo "z zasady" nie płacą za oprogramowanie), część może kupi, jeśli wypróbuje, ale już na pewno dzięki ich instalacjom udział w rynku tego systemu znacząco wzrośnie. Skoro nie płacą, to niech chociaż będzie z nich inny pożytek. 

Pytanie zasadnicze: czy Microsoftowi uda się wypromować Vistę?

Oczywiście w sensownym czasie. Bo nie chodzi o zrealizowanie migracji przez następne 15 lat. Microsoft planował, że po 4-5 latach znowu wymusi na całym świecie przesiadkę z Visty na kolejny "jeszcze nowszy i jeszcze lepszy" system własnej produkcji. I że znowu na tym zarobi. 
Jednak, analizując dane pochodzące ze statystyk, widać, że ten plan może okazać się mało realny. Aktualny opór rynkowej "materii" jest wyjątkowo duży. Tak więc jest duża szansa, że w założonym czasie 4-5 lat dopiero pod koniec Vista zdobędzie przewagę nad XP. 

I co wtedy powie Microsoft swoim klientom, którzy kilka miesięcy temu dali się namówić na zakup "najlepszego systemu" - Visty?... Że oto właśnie wszedł do sprzedaży kolejny "najlepszy" system następca?... I że zostaliśmy jako klienci wystrychnięci na dudków?
A przy tym, po długim czasie owej walki z problemami migracji na Vistę całe otoczenie będzie tym  poważnie zmęczone. I co?... Znowu trzeba będzie klientów namawiać na kolejny horror upgradu?...

Poza tym na niekorzyść planów MS działa sporo czynników - Vista nie ma zbyt dobrej prasy ze względu na duże wymagania sprzętowe i mało naprawdę istotnych korzyści w codziennej pracy. Obiecywana poprawa bezpieczeństwa w tym systemie została niestety okupiona utrudnieniami i ograniczeniami dla użytkowników. Interfejs Aero jest może i fajny na początku, a po pewnych czasie i tak się nudzi, bo w sumie korzyść z niego niewielka. Do tego dochodzą problemy ze sterownikami do starszego sprzętu i niekompatybilność wielu programów. Co prawda Microsoft sporo działa w celu poprawy tej sytuacji, ale wszystko idzie powoli, z oporami. 

A może jednak koniec pewnego modelu biznesowego?

Moim zdaniem kłopoty z wprowadzeniem na rynek Visty mogą zakończyć się ostatecznie zmianą całego modelu biznesowego sprzedaży stosowanego przez Microsoft. Do tej pory opierał on swoją strategię na mechanizmie "spalonej ziemi" - tzn. po wyprodukowaniu nowej wersji oprogramowania definitywnie kończył sprzedaż wersji starej. Ten model ma swój sens dla firmy - producenta oprogramowania, bo wymuszał od użytkowników stałe opłaty na rzecz producenta systemu. Ale klienci też nie są głupi i nie zamierzają wydawać pieniędzy bez sensu. Wiedzą, że uprgrade jest dobry wtedy, gdy zmiany w kolejnych wersjach są znaczące, gdy istnieje dodatkowy silny bodziec do aktualizacji. Jednak dzisiaj zarówno nowsze wersje Windows, jak i pakiet biurowy Office wnoszą niewiele usprawnień. Office 2007 nie daje już znaczącej przewagi nad starymi Office-m 2000, czy nawet 97. Za to wymaga silniejszego sprzętu. Podobnie inne programy tej i innych firm. Nie ma więc mocnej motywacji, żeby te nowości instalować, a w szczególności żeby za nie płacić. Bo przecież niesie to ze sobą dodatkowo konieczność zmiany przyzwyczajeń w obsłudze; w firmach wydatki na szkolenia pracowników. Po co nam te wszystkie kłopoty? Łatwiej i taniej jest zostać przy starych programach.

Nie zdziwiłbym się więc, gdyby np. po jakimś czasie zastoju w sprzedaży Microsoft zaczął bardzo okrojoną wersję Visty oferować... darmo. Albo przynajmniej mocno obniżył cenę. Jest w tym sens o tyle, że część użytkowników po przyzwyczajeniu się do nowego OS-a, może dokupiłaby brakujące opcje. A do tego czasu system Vista już energiczniej przebijałby się na rynku kusząc niezdecydowanych dużą ilością działających instalacji. Przy okazji konkurowałby z Linuksem w segmencie oprogramowania darmowego lub taniego. 

Początki zmian w modelach biznesowych branży IT widać w innej jej działce - gier. Oto Blizzard uporał się częściowo z problemem piractwa w ten sposób, że jego słynny World of Warcraft i tak działa wyłącznie w sieci. Użytkownik płaci abonament, a sam zakup kopii programu na CD jest tylko częścią (mniejszą) zarobku firmy. Piratować tu nie ma jak, bo kto nie zapłaci, ten nie będzie miał konta na serwerze producenta gry. Ten przykład jest wyraźną wskazówką jak inaczej, niż sprzedając tylko pudełka z płytami CD, można zarabiać na oprogramowaniu.

Innym zagrożeniem dla starego modelu biznesowego, w którym wszystkie siły Microsoftu były skupione na jednym (aktualnym) systemie operacyjnym jest i to, że świat od jakiegoś czasu wykorzystuje coraz śmielej różne alternatywne platformy systemowe - obok Unixów, Linuksa, czy FreeBSD mamy przecież działający na setkach milionów telefonów komórkowych system Symbian. Na jeszcze innych urządzeniach działają też różne dedykowanych systemów (np. wykorzystujących język Java). Jeśli dodać do tego liczne stare wersje samych Windows-ów, to widać, że bałagan jest nieunikniony. A z każdym nowym systemem operacyjnym jeszcze się on się powiększa. A przecież przy tej okazji naturalnym staje się fakt, że skoro już można (i trzeba) wybierać między systemami, których na rynku jest tak dużo, to niekoniecznie trzeba zainstalować tej jeden "słuszny".
Z resztą, czy klienci czasem nie czują się oszukani przez marketing wspomnianej firmy, obłudnie ogłaszający każdy system jako "najlepszy", by za chwilę "zmieniać zdanie" na korzyść nowszej wersji?...

Kolejną potężną pigułą do przełknięcia dla koncernu z Redmond może być wg mnie rosnąca popularność naprawdę tanich komputerków - typu OLPC, czy chociażby EEE PC (patrz chociażby artykuł Eee_PC_popularniejsze_niz_przypuszczano). Tutaj drogi system operacyjny (a Windows przecież tani nie jest) w ogóle nie ma racji bytu, bo po pierwsze stanowiłby on zbyt duży procent ceny końcowej produktu, a poza tym do dedykowanych tu zadań świetnie sprawdza się tu darmowy Linux. Tak więc Microsoft, jeśli nie chce się dać wyrugować z tego rynku, to i tak będzie musiał zejść z ceny swojego produktu.

Idzie nowe...

Ja mam nadzieję, że powoli czas drogich, wymienianych na siłę, globalnie co parę lat, systemów operacyjnych będzie się kończył. Po prostu wymaga on zbyt wiele wysiłku od wszystkich - od producenta systemu począwszy, poprzez niezależnych twórców oprogramowania i sprzętu, a na użytkownikach końcowych skończywszy. I widać, że również biznesowo jest on coraz mniej opłacalny, jako że wymuszanie przez Microsoft zmian platformy systemowej na całym świecie będzie coraz trudniejsze i coraz bardziej kosztowne. Coraz większy "ciągnie się ogon" starych systemów operacyjnych zainstalowanych na starszych komputerach. Być może nie pozwolają one na uruchomianie najnowszych gier, czy filmów HD, to jednak świetnie sprawdzają się w pracy biurowej, czy innych rutynowych zadaniach. I nikt nie będzie płacił dodatkowo za nowszy system operacyjny na nic zainstalowany - bo często ani nie da się on na nich uruchomić, ani też nie ma takiej potrzeby, bo stary sprawdza się w w 100%. Microsoft do tej pory sobie ten "ogon" starszych komputerów zwyczajowo odpuszczał, bo nie wiedział jak na nim zarobić. Ale jak ogon będzie długi jak z Redmond do Pekinu? To też go zlekceważy?...

Mam nadzieję, ze nie. Wiele wskazuje na to, że firma ta będzie musiała zacząć zarabiać z nieco większą finezją, niż do tej pory. Inaczej zacznie liczyć coraz większe straty. Bo takie heroiczne pchanie polityki sprzedaży wbrew tendencjom rynku nie może się opłacić na dłuższą metę. Jeśli Microsoft zmieni podejście i w sprytny sposób dokona zmiany polityki licencyjnej i marketingowej, to skorzystają na tym wszyscy on sam i użytkownicy.  

Z resztą, faktycznie chyba już tak nawet próbuje to robić - w końcu ceny innego produktu Microsoftu -  MS Office'a zostały obniżone, a pakiet Works doczekał się nawet swojej darmowej wersji. Pojawiły się tanie wersje Windows dla szkół, studentów, nauczycieli. Pytanie dotyczy tylko terminu, w którym zmiany dotkną standardową wersję tego systemu.

 Michał Dyszyński zmodyfikowano 11 sierpnia 2012 i 21.01.2008