O nazwie „ciep³o” - kilka ch³odnych uwag

W jêzyku potocznym u¿ywa siê okre¶leñ typu „jest mi ciep³o”, lub „Krzysiek ma dzisiaj ciep³e czo³o – pewnie bêdzie mia³ gor±czkê”. Tak siê mówi, my rozumiemy o co chodzi, a wiêc jest dobrze, jednak warto wiedzieæ, ¿e z "naukowe" pojêcie "ciep³a" do tych okre¶leñ nie pasuje. A niestety, konflikty pomiêdzy u¿ywanym potocznie pojêciem ciep³a, a jego  fizycznym znaczeniem mog± nieraz spowodowaæ kompletny mêtlik w rozumieniu zjawisk termodynamicznych.

  

W jakim sensie fizycy u¿ywaj± s³owa „ciep³o”?

Po pierwsze ciep³o to energia; czyli jest wyra¿ana w d¿ulach i powstaje z innych jej form – np. z energii kinetycznej, j±drowej czy chemicznej.

Jednak tym co bardzo wyra¼nie odró¿nia pojêcie ciep³a od wiêkszo¶ci pozosta³ych rodzajów energii (typu kinetyczna, lub potencjalna) jest fakt, ¿e ciep³a nie mo¿na „mieæ”. Ciep³o „fizyczne” jest u¿ywane wy³±cznie do opisu zjawisk przyp³ywu energii. Inaczej mówi±c fizyk raczej nie powie, ¿e kawa³ek metalu "ma" w sobie ciep³o (chyba, ¿e porozumiewa siê np. ze swoj± babci± na poziomie potocznym, niefizycznym), powie natomiast, ¿e np. „przep³ywaj±ce ciep³o ogrza³o ten metal do temperatury 60°C”.

bo tym co cia³o mo¿e „mieæ” jest energia wewnêtrzna, a

ciep³o w sensie fizycznym mo¿na wy³±cznie oddaæ lub przyj±æ, ale nie mo¿na go "mieæ"!

I tu dochodzimy do drugiej bardzo wa¿nej sprawy:
Ciep³o jest to ta czê¶æ energii, która jest przekazywana miêdzy cia³ami. W momencie, gdy energia ju¿ dotar³a, to nie mówimy ju¿ o cieple - teraz cia³o posiada energiê wewnêtrzn±..
 To jednak nie koniec wa¿nych spraw i problemów zwi±zanych z ciep³em.

Istnieje jeszcze jedna bardzo wa¿na cecha zwi±zana z omawian± wielko¶ci±, a wi±¿e siê z mikroskopowym mechanizmem przekazu ciep³a::

Ciep³o jest t± czê¶ci± energii przekazywanej, która zachodzi w wyniku zderzeñ miêdzy cz±steczkami cia³.
To bardzo wa¿ny element, poniewa¿ istnieje konkurencyjny wobec ciep³a sposób zmiany energii, którego mechanizm jest inny.
W przypadku ciep³a mamy do czynienia z przekazem na poziomie mikroskopowym, co oznacza, ¿e odbywa siê poza nasz± mo¿liwo¶ci± obejrzenia go. Bo rzeczywisto¶æ jest taka, ¿e cz±steczki i atomy, które maj± wielko¶æ miliony razy mniejsz± ni¿ 1 mm, poruszaj±c siê, wpadaj± jedne na drugie, zmieniaj±  kierunek ruchu, przekazuj± sobie energiê. Je¶li mocno rozpêdzana cz±steczka uderzy w jakiego¶ cz±steczkê-marudera, to nast±pi przekaz pêdu i cz±steczka uderzona zacznie poruszaæ siê z wiêksz± prêdko¶ci±, a uderzaj±ca zwolni.
Oczywi¶cie opisany mechanizm odbywa siê to niemal jednocze¶nie w odniesieniu do wielu miliardów cz±steczek, wiêc ostatecznie ciep³o przep³ywa od cia³a o wy¿szej temperaturze, do cia³a o temperaturze ni¿szej (ni¿sza temperatura oznacza mniejsz± energiê kinetyczn± cz±steczek).
 W tym kontek¶cie „ciep³o” jest to ta czê¶æ energii, która „zmienia w³a¶ciciela” – przechodzi od cz±steczek uderzaj±cych do cz±steczek uderzanych podczas „obijania siê”  o siebie ca³ej tej atomowo – cz±steczkowej chmary.

Trochê wiêcej na temat nomenklatury i s³owa "ciep³o"

Fakt, ¿e „ciep³o” jest inaczej rozumiane potocznie, a inaczej przez fizyków, spowodowa³ próby innego nazywania tego pojêcia. Najbardziej ciekawym tego przyk³adem jest u¿yty przez Pana prof. Gintera termin „cieplny przep³yw energii”. W podrêczniku dla klasy VI szkó³ podstawowych by³ on konsekwentnie stosowany.
Jednak mój stosunek do inicjatywy jest mieszany – z jednej strony dobrze, ¿e w nazwie zaznacza siê dynamiczny charakter zjawiska (s³owo „przep³yw”) i fakt, ¿e mamy do czynienia z „energi±”. Wydaje siê te¿, ¿e taka zmiana nazwy mo¿e nieco zmniejszyæ problemy z pocz±tkowym rozumieniem zjawisk cieplnych. Jednak s± te¿ wyra¼ne negatywne strony takiego odej¶cia od tradycji w nazwach - ów rozwlek³y sposób nazywania wielko¶ci, któr± wszyscy fizycy po staremu nazywaj± „ciep³em” powoduje, ¿e uczeñ najpierw wch³ania nazwê wielko¶ci po szkolnemu, a potem staje przed problemem wymiany jej na now±. Poza tym trudno jest powiedzieæ, ¿e do wody dop³ynê³o „500 d¿uli cieplnego przep³ywu energii”, a tak od strony rachunkowej ciep³o jest traktowane. Ja osobi¶cie, raczej omawian± wielko¶æ najczê¶ciej nazywam po staremu „ciep³em”, ale jednocze¶nie staram siê dok³adnie wyt³umaczyæ jak tê nazwê rozumiem.

Ciep³o i praca jako formy przekazu energii, czyli pierwsza zasada termodynamiki

Wy¿ej napisa³em, ¿e pojêcie ciep³a odnosi siê do przekazywania energii metod± mikroskopow±, czyli za pomoc± zderzeñ miêdzy cz±steczkami. Skoro tak podkre¶lana jest ta metoda, to zapewne istnieje jaki¶ konkurencyjny wobec niej sposób zmiany energii wewnêtrznej cia³a. Jest nim praca.
Praca w ujêciu termodynamicznym te¿ dostarcza, lub ujmuje d¿uli i te¿ odnosi siê do przekazu energii, a nie jej pobytu w ciele. Ró¿nica jest taka, ¿e pracê daje siê zobaczyæ. O ile ruchu cz±steczek nie obserwujemy nawet przez mikroskopy, o tyle praca jest do zauwa¿enia na ka¿dym kroku – poruszaj±ce siê samochody wykonuj± pracê, wchodz±cy na schody ludzie – te¿. W³a¶ciwie wiêkszo¶æ obserwowanych przez nas ruchów wi±¿e siê z prac±. Wyj±tkiem s± jedynie ruchy zachodz±ce bez tarcia i bez zmiany warto¶ci prêdko¶ci.
Ale wracaj±c do kwestii pracy. Przyk³adów jej wp³ywu na energiê wewnêtrzn± cia³a (czyli najczê¶ciej po prostu temperaturê) mo¿na podaæ wiele: samochód po hamowaniu ma wyra¼nie cieplejsze opony, u¿ywana przed chwil± pi³a jest nieraz tak rozgrzana, ¿e nie mo¿na jej dotkn±æ, pompka rowerowa staje siê ciep³a ju¿ po kilku ruchach t³oczka. Wszystkie te rozgrzania siê cia³ zwi±zane s± z tym, ¿e praca wykonywana „nad cia³em” (to takie trochê dziwne okre¶lenie stosowane przez fizyków) powoduje wzrost energii wewnêtrznej. Ostatecznie efekt jest taki sam, jak dostarczenie ciep³a - cia³o ogrzewa siê.

Fakt, ¿e energiê wewnêtrzn± mo¿na zmieniæ na dwa sposoby zosta³ uhonorowany tytu³em prawa fizyki i nazywany jest pierwsz± zasada termodynamiki. Tutaj sformu³ujê j± trochê w nietypowy sposób:

Energiê wewnêtrzn± cia³a mo¿na zmieniaæ na dwa sposoby:

niewidoczny dla oka – czyli poprzez dostarczenie ciep³a
i daj±cy siê zaobserwowaæ makroskopowo - za pomoc± pracy.

Ca³kowita zmiana energii wewnêtrznej jest sum± wk³adów pochodz±cych od tych dwóch sposobów.

U¿ywa³em tu s³owa „makroskopowo” i mikroskopowo, rozumiej±c je jako przeciwieñstwa. Na sam koniec postaram siê wyja¶niæ dok³adniej jaka jest miêdzy nimi ró¿nica

Mikroskopowo nie oznacza tu, ¿e zaraz musimy siêgaæ po wspomniany przyrz±d optyczny, raczej nale¿y rozumieæ to s³owo jako "co¶ niewidocznego dla oka".
Z kolei makroskopowe s± wszystkie obiekty znane nam z ¿ycia góry, rzeki, domy, samochody, krzes³a, a nawet mrówki, pch³y i ziarnka piasku, czyli takie obiekty, które daj± siê dostrzec bez zaawansowanej aparatury.