A oto wreszcie same limeryki - na razie niewiele, ale będę się starał co
jakiś czas dopisywać nowe:
Pewien stary huzar, gdy
zaległ nad Wisłą
Zapragnął na zawsze odmienić swą przyszłość
Zaczął bardzo się nadymać
- chciał urodzić sobie syna
A jednak niestety... - g...no z tego wyszło.
W księstwie
Absurdonii jeden mag nauczał
jak zapładniać sowy przez dziurkę od klucza.
Niestety, zaklęcia miał trochę nieświeże
więc nie wyszło sową; lepiej poszło z jeżem.
Lecz maga upomniano – tak na wsiakij słuczaj.
Na ważnym zebraniu
w instytucie MIT
naukowiec jeden wciskał innym kit.
Że podobno jeden grzybek
nie nadaje się dla rybek,
bo ma zły kolor, no i kwaśny zbyt.
Stary hamulcowy z
miejscowości Blizne
zapragnął nad ranem obejrzeć goliznę.
Szukał w Internecie
gdzieś po całym świecie
Zamiast iść do żony – poszedł na łatwiznę.
Manekin rycerza
z zamku malborskiego
Zakochał się w sprzątacze, co ścierała z niego
i tak mu delikatnie glansowała zbroję,
że go napaliła na miłosne boje.
Niestety, manekin był bez "czegoś" w seksie istotnego.
Raz trzej urzędnicy
z ministerstw w Stolicy
uradzili podatek od długiej spódnicy
Więc teraz dziewczyna, mężatka czy wdowa
te dłuższe spódnice zamierzają schować.
Ucieszą się za to wszyscy zbereźnicy.
Kiedyś faceta z miasta Poznania
Łupało w głowie - chyba z niewyspania.
Stąd też niektórzy Poznaniacy
Drzemią, gdy mogą, podczas pracy.
A lepiej drzemać, niż się słaniać.
Raz
jeden Włoch spod gminy Włochy
Zażywał odpowiednie prochy.
Lecz, że był bardzo chorowity
nie mógł ucieszyć swej kobity.
Ładnej, choć chyba – trochę płochej.
W prastarym mieście Saloniki
Młodzi puszczali baloniki
A choć niektóre były stare,
Jednak zgodziły się rozmiarem.
I dały niezłe wyniki.
Raz
jedna dama w Honolulu
krzyknęła głośno, choć nie z bólu.
Bo czasem dama głośno krzyczy
z życia radości i słodyczy.
A słodkość jest nie tylko w ulu.
W ponurym zamku starej Szkocji
Pan z Panią sprzeczał się w emocji.
Nikt dziś nie powie co było,
Bo dawno się już skończyło.
A państwo się kłócą „na spocznij”.
Gdy
ludziom w Grecji nuda zbrzydła
Puszczali wielkie banie z mydła.
Choć, jak mawiała podła tłuszcza,
Nie wszystko z mydła co się puszcza...
Nie w każdym worku znajdziesz szydła.
W wielkim wieżowcu w mieście
Kioto
nazwano Pana starą ciotą.
A że wmieszała się jakuza,
niejeden ma sporego guza,
choć jeździ niezłą gablotą.
Raz w
Indiach mieszkająca para
chciała na słoniu bara-bara...
Lecz zwierzę było niezbyt skore,
przynajmniej w ten pechowy wtorek;
nie było więc sensu się starać.
Raz
erotoman z miasta Łódź
chciał sobie przysposobić młódź.
Ale, że młódź nie miała chęci
obszedł się smakiem stary wstręciuch.
Więc myślał: lepiej sobie kawę słódź.
Trzej programiści z miasta
Zgierza
zaprogramować mieli jeża.
Do tego ich zmuszono -
szef z jego głupawą żoną.
Tak jeden z nich mi się zwierzał.
Raz dziad na dalekiej
Syberii
chciał zjeść smaczną pizzę w pizzerii
Lecz źle go tam obsłużono:
keczupu nie dołożono
i sera - cóż takie prawo złej serii.
Na dworze królewskim w Mombasie
rzecz straszna po prostu stała się.
bo jednej młodej sprzątaczce
ukradli kaczkę, a w kaczce
komórkę co ma duży zasięg.
Raz gość co
wywodził się Kurdów
chciał dojść do stolicy absurdu.
Ale że nie znał drogi,
a atlas był dlań za drogi,
na chceniu skończyło się więc mu.
Raz wielki filozof rodem
z Banialuki
kupił na targi cztery duże sztuki.
Na początku chciał dwie
lecz zepsuły mu sie.
Więc wyciągnął morał z tej nauki.
Na wielkim krążowniku płynącym
do Buenos
pracował marynarz co uderzył się w nos.
Potem mu gębą spuchła
Jakby ugryzła go pchła,
albo zaatakowało stado złych os.
Trzy duże mrówki pod
Szczecinem
Odpocząć chciały przez godzinę
Cóż z tego że chciały
lecz pracować musiały
Żeby utrzymywać rodzinę.
Na koniec zamieszczam jeszcze jeden utwór wierszowany, nie mieszczący się
co prawda w konwencji limeryków, ale za to zachowujący ich nastrój.
Wierszyk co prawda bardzo romantyczny i z lekka filozofujący, ale za to
mocno bezsensowny
Gdzie słońce za Andy się chowa
I cienie po górach się kładą,
tam Wania i Sonia, i Wowa
częstują się czekoladą.
I jedzą ją w trójkę radośnie
i piją do tego stoliczną,
a stary wilk wyje żałośnie
za dziatwą swą, niegdyś tak liczną.
Lecz nic się tym wyciem nie wskóra
nie dadzą nic gardła wysiłki.
Bo szczęście jest w życiu akurat
nie dla tych co robią pomyłki.
A wilk, co jest stary i głupi
i nigdy stolicznej nie pijał,
i nie wie, co trzeba by kupić
by nie bolała go szyja.
|